Pani tu nie stała !!
W jednej z przychodni, wąziutki korytarz miejsca na cztery krzesełka , gabinetów pięć.
Z jednej strony okulista dziecięcy z drugiej strony laryngolog "dorosły"(średnia wieku oczekujących pod gabinetem 70+)
..... Cisza spokój, każdy przychodzi, mówi grzecznie -"Dzień dobry", pyta - "Kto z państwa ostatni?"
tudzież - "Na którą godzinę kto ma wizytę?". I wszyscy mimo ciasnoty, żyją w harmonii czekając na swą kolej .Wiecie takie mikrośrodowisko , pełna symbioza.
I nagle wśród tłumu narasta napięcie, dziwne niewytłumaczalne poruszenie ...
Jedno zdanie, pada jak strzał w tył głowy
- "Pani tu NIE STAŁA!!"
Cisza ogarnęła ciasny kąt, wszystkie panie z kolejki do laryngologa zwróciły oczy w kierunki drzwi gabinetu.
hmmm pomyślałam " zjedzą ją, na śniadanie", bo widać każda na czczo przyszła.
Jednak Pani stoi, jakby nie do niej te "głodne" mówiły i nawet nie zerknęła w ich kierunku , jedynie odsunęła rękaw i prawdopodobnie dopatrywała się godziny na zegarku.
Oburzenie wzrosło, a cały korytarz wypełnił się niezdrową adrenaliną....
Matki z dziećmi przewidując dalszy ciąg sytuację zaczynają głośniejsze rozmowy.
Dzieci wyczuwając poddenerwowanie mam, zaczynają płakać jedno przez drugie...
W tej części korytarza zaczyna się nerwowe szukanie, smoczków, zabawiaczy, uspokajaczy w postaci - picia, jedzenia, kołysania itp.
Pani starsza siedząc najbliżej szarpie ją (tą co nie tu stoi) za rękaw, HALO !! hlooooooo!!!
I się zaczęło.....
- Ale o co Pani chodzi ? JA mam na 9:30 i teraz wchodzę .
- No chyba Pani żartuje, tu jest kolejka i jeszcze nie weszły osoby z przed 9:15
- A mnie to nie obchodzi, mogły sobie wchodzić o swojej porze ja mam wizytę 9:30!
- Ale lekarz się spóźnił, dopiero zaczął przyjmować. Śnieg spadł korki dziś takie, nie ma się co dziwić.
- Tramwaje jeżdżą ? Jeżdżą ! Można było wyjść z domu wcześniej i by się nie spóźnił.
Otwierają się drzwi gabinetu ...
Pani z ustalonej kolejki , wyskoczyła jak koń wyścigowy z boksu, taranując przy tym stojak na kurtki, krzesełko i Pana siedzącego obok. Cóż nie zdążyła ...
Z chwilą zamknięcia magicznych wrót gabinetu laryngologicznego, matki po drugiej stronie korytarza musiały w trybie "sznel" zatkać uszy i zasłonić oczy swoim niewinnym dzieciom.
Same otworzywszy buzie ze zdziwienia i całkowitego osłupienia....a niektóre zmieszane szukały czegoś po omacku w swoich torbach (może właśnie tam wpadły im opadłe szczęki?)
Potoku słów które szanowne grono wypowiedziało pod adresem danej Pani, nie da się powtórzyć, przekrwionych oczu i gestów nie da się zapomnieć ....w przeciągu dwóch minut wszyscy poznali więcej określeń "niesubordynowanej pacjentki" niż kiedykolwiek nauczyło ich życie.
Tak.Żadna z młodych kobiet nie pamiętała już własnej irytacji i rozgoryczenia. Okulistka mimo że dojeżdża do pracy tramwajem spóźniła się godzinę. Cóż może przez śnieg i wysokie szpilki , może przez motorniczego co pomylił trasy albo tory z koleinami...nie wiadomo. Nic, już nie było tym, czym zdawało się być minutę wcześniej...
Gdy poruszyła się klamka - przychodnia zastygła w bezdechu, jakby oczekując najgorszego.
Z gabinetu wyszła zdenerwowana i zapłakana bohaterka litanii " do matki boski mięsnej" ...
Kobieta z kolejki nie zwracając uwagi , wpadła do gabinetu trzaskając drzwiami, a ta druga "bez kolejki" zaczęła się ubierać.
Wszystkie starsze Panie, jak gdyby obrażone nawet nie zerkną w jej stronę, jakby tylko lekko zepsute powietrze poczuły, skrzywione.
Przejął się jedynie Pan, co to teraz w kolejce będzie do lekarza wchodził.
- Coś się stało? Aż tak źle?
- Nieeeeee. Odrzekła rozpaczliwie, wydmuchując głośno nos.
- Pomyliłam przychodnie, kurwa mać!!
Ehh i z tą moją ostatnio nagminną sklerozą, zaczynam myśleć .... czy oby już dziś nie zapisać sobie w smartphonie adresu i nie umówić wizyty u jakiegoś lekarza ....a nóż doczekam na stare lata.
A może będę tą drugą ? Też nieźle umiem niektóre litanie :P
źródło grafiki
Z jednej strony okulista dziecięcy z drugiej strony laryngolog "dorosły"(średnia wieku oczekujących pod gabinetem 70+)
..... Cisza spokój, każdy przychodzi, mówi grzecznie -"Dzień dobry", pyta - "Kto z państwa ostatni?"
tudzież - "Na którą godzinę kto ma wizytę?". I wszyscy mimo ciasnoty, żyją w harmonii czekając na swą kolej .Wiecie takie mikrośrodowisko , pełna symbioza.
I nagle wśród tłumu narasta napięcie, dziwne niewytłumaczalne poruszenie ...
Jedno zdanie, pada jak strzał w tył głowy
- "Pani tu NIE STAŁA!!"
Cisza ogarnęła ciasny kąt, wszystkie panie z kolejki do laryngologa zwróciły oczy w kierunki drzwi gabinetu.
hmmm pomyślałam " zjedzą ją, na śniadanie", bo widać każda na czczo przyszła.
Jednak Pani stoi, jakby nie do niej te "głodne" mówiły i nawet nie zerknęła w ich kierunku , jedynie odsunęła rękaw i prawdopodobnie dopatrywała się godziny na zegarku.
Oburzenie wzrosło, a cały korytarz wypełnił się niezdrową adrenaliną....
Matki z dziećmi przewidując dalszy ciąg sytuację zaczynają głośniejsze rozmowy.
Dzieci wyczuwając poddenerwowanie mam, zaczynają płakać jedno przez drugie...
W tej części korytarza zaczyna się nerwowe szukanie, smoczków, zabawiaczy, uspokajaczy w postaci - picia, jedzenia, kołysania itp.
Pani starsza siedząc najbliżej szarpie ją (tą co nie tu stoi) za rękaw, HALO !! hlooooooo!!!
I się zaczęło.....
- Ale o co Pani chodzi ? JA mam na 9:30 i teraz wchodzę .
- No chyba Pani żartuje, tu jest kolejka i jeszcze nie weszły osoby z przed 9:15
- A mnie to nie obchodzi, mogły sobie wchodzić o swojej porze ja mam wizytę 9:30!
- Ale lekarz się spóźnił, dopiero zaczął przyjmować. Śnieg spadł korki dziś takie, nie ma się co dziwić.
- Tramwaje jeżdżą ? Jeżdżą ! Można było wyjść z domu wcześniej i by się nie spóźnił.
Otwierają się drzwi gabinetu ...
Pani z ustalonej kolejki , wyskoczyła jak koń wyścigowy z boksu, taranując przy tym stojak na kurtki, krzesełko i Pana siedzącego obok. Cóż nie zdążyła ...
Z chwilą zamknięcia magicznych wrót gabinetu laryngologicznego, matki po drugiej stronie korytarza musiały w trybie "sznel" zatkać uszy i zasłonić oczy swoim niewinnym dzieciom.
Same otworzywszy buzie ze zdziwienia i całkowitego osłupienia....a niektóre zmieszane szukały czegoś po omacku w swoich torbach (może właśnie tam wpadły im opadłe szczęki?)
Potoku słów które szanowne grono wypowiedziało pod adresem danej Pani, nie da się powtórzyć, przekrwionych oczu i gestów nie da się zapomnieć ....w przeciągu dwóch minut wszyscy poznali więcej określeń "niesubordynowanej pacjentki" niż kiedykolwiek nauczyło ich życie.
Tak.Żadna z młodych kobiet nie pamiętała już własnej irytacji i rozgoryczenia. Okulistka mimo że dojeżdża do pracy tramwajem spóźniła się godzinę. Cóż może przez śnieg i wysokie szpilki , może przez motorniczego co pomylił trasy albo tory z koleinami...nie wiadomo. Nic, już nie było tym, czym zdawało się być minutę wcześniej...
Gdy poruszyła się klamka - przychodnia zastygła w bezdechu, jakby oczekując najgorszego.
Z gabinetu wyszła zdenerwowana i zapłakana bohaterka litanii " do matki boski mięsnej" ...
Kobieta z kolejki nie zwracając uwagi , wpadła do gabinetu trzaskając drzwiami, a ta druga "bez kolejki" zaczęła się ubierać.
Wszystkie starsze Panie, jak gdyby obrażone nawet nie zerkną w jej stronę, jakby tylko lekko zepsute powietrze poczuły, skrzywione.
Przejął się jedynie Pan, co to teraz w kolejce będzie do lekarza wchodził.
- Coś się stało? Aż tak źle?
- Nieeeeee. Odrzekła rozpaczliwie, wydmuchując głośno nos.
- Pomyliłam przychodnie, kurwa mać!!
Ehh i z tą moją ostatnio nagminną sklerozą, zaczynam myśleć .... czy oby już dziś nie zapisać sobie w smartphonie adresu i nie umówić wizyty u jakiegoś lekarza ....a nóż doczekam na stare lata.
A może będę tą drugą ? Też nieźle umiem niektóre litanie :P
źródło grafiki
A tego się nie spodziewałam! :D Choć... tak, z moim roztrzepaniem, to mogę kiedyś być ja :)
OdpowiedzUsuńTak, właśnie ciągle mnie to gryzie, że i ja wyjdę kiedyś nie z tego gabinetu co trzeba .
UsuńTez pewnie tak mi sie nieraz zdarzy:)
OdpowiedzUsuńmi się zdarzyło pomylić daty, też niezbyt komfortowa sytuacja ;)
UsuńZaskoczenie totalne:). Z tymi kolejkami różnie bywa w lipcu byłam z młodym u laryngologa upał 30pare stopni,Jasi biegał jak nakręcony po przychodni ja za nim padnięta. Byłam umówiona na 16 a jak przyszłam to już było z 5osób przed mną i wszystkie z godzin późniejszych no,ale tłumaczą my byliśmy pierwsi . Dopiero się po jakimś czasie pani z rejestracji wtrąciła i mogłam wejść w końcu . Niezadowolenie było duże.
OdpowiedzUsuńOstatnio ...miałyśmy podobną sytuację ...aż się w końcu wkurzyłam i już nie byłam taka grzeczna jak zawsze. Dwie godziny siedzenia w przychodni zrobiły swoje ;).
Usuńała to musiało boleć no cóz nie dziwie się że się towarzystwo zdenerwowało. też bym była zła
OdpowiedzUsuńPoczekalnie w Państwowych placówkach mają chyba największy wskaźnik wzrostu adrenaliny we krwi u pacjentów. A później lekarz bez sensu leki na nadciśnienie przepisuje ...po takich starciach przed gabinetem każdemu skoczy ciśnienie :P
UsuńLos widać jej się odwdzięczył :P
OdpowiedzUsuńHaha boska puenta!!! To sie nazywa karma :D
OdpowiedzUsuńSuper post :)
OdpowiedzUsuń