Temperówka


  Mamo proszę zatemperuj mi kredki.
  - dziecko drogie widzisz, że mam tyle pracy, nie teraz.
   -Mamo, ale ja tak ślicznie proszę…
    - ja też proszę nie przeszkadzaj mi, może później.
     - dobrze Mamo.
Mała odeszła ze spuszczoną głową i kolorową temperówką w dłoni.
Minęło kilka dni, zapracowana mama całkiem zapomniała o prośbie córeczki.
Jednak pewnego popołudnia córka wchodząc do kuchni, znów spytała mamę czy jej pomoże.
-Mamo masz teraz czas? Zatemperujesz mi kredki?
Matka już lekko zirytowana, nie spoglądając nawet na dziecko odrzekła uniesionym tonem.
- Na litość boską, jesteś na tyle dużą dziewczynką, że sam możesz to zrobić. Czemu ciągle mi przeszkadzasz?
-, Bo obiecałaś, że mi pomożesz.
Nie czekając aż mama odpowie na jej słowa dziewczynka wyszła z kuchni. Postanowiła, że już więcej nie poprosi mamy o pomoc w tak błahej sprawie jak kredki. Wróciła do swojego pokoju.
 Kolejne dni mijały nie wiele różniąc się od siebie, mama zajęta swoimi obowiązkami domowymi, a mała po powrocie z przedszkola siedziała w swoim pokoiku bawiąc się zabawkami. Zamieniały tylko kilka słów przy posiłkach i wszystko toczyło się swoim starym torem.
Ale pewnego dnia zadzwonił telefon w słuchawce zabrzmiał głos wychowawczyni dziewczynki.
- Dzień dobry czy mogłabym z Panią zamienić jutro kilka słów? Proszę przyjść do szkoły po małą porozmawiamy spokojnie.
Matka lekko zaniepokojona zgodziła się na spotkanie i jakie było jej zdumienie, gdy nauczycielka zadała jej nazajutrz pytanie.
-, Dlaczego Pani córka od czterech miesięcy nie nosi do szkoły kredek i nie chce malować?? Nie mogę wystawić jej pozytywnej opinii na koniec roku, bo dziecko odmawia współpracy, czasem pożyczy kredki od koleżanki, ale tylko kilka kolorów i nigdy nie kończy swoich prac. Wiem, że to zdolna dziewczynka i miałam nadzieję, że jakoś to rozwiążę tu w szkole, zachęcę ją do pracy, ale czuje, że jestem bezsilna.
Matka zdezorientowana wertowała swoje myśli. Przecież codziennie sprawdzała jej plecak i zawsze były tam kredki. W domu nie ma z nią problemów? Jest grzeczna, wykonuje polecenia, nawet bez problemów sprząta swój pokój, co się stało?
Zamyślona odpowiedziała nauczycielce, że porozmawia w domu z córeczką i spróbuje rozwiązać problem.
Cała drogę rozmyślała, próbując samej sobie wytłumaczyć to logicznie. Nagle przypomniała sobie, że córeczka prosiła ją o pomoc, a ona tego dnia odmówił. Nie chcąc nastraszyć córeczki poważną rozmową po wejściu do domu, wzięła do ręki temperówkę i zawołała małą.
- Kochanie przyniesiesz kredki?? Zatemperujemy je.
Dziewczynka rozpromieniała i nucąc piosenkę pobiegła do swojego pokoju. Z oddali dobiegało wesołe nucenie „ Kolorowe kredki w pudełeczku noszę, kolorowe kredki bardzo lubię je…”
Matka zdumiona przyglądała się jak jej córka, z uwielbieniem niesie pudełko kredek i co nadzwyczajne- śpiewała!.
Usiadły przy stole naprzeciwko siebie, mała wysypała kredki, a mama zabrała się za temperowanie.
- Mamo?
 - tak?
  - mogę narysować Ci obrazek?
   - jasne.
Kobieta zastanawiała się jak zacząć rozmowę? Nie chciała zrazić małej, przecież sama z siebie zaczęła malować, może uda mi się dowiedzieć, czemu nie chce tego robić w szkole?
Mała malowała używając każdej kredki, którą zatemperowała mama, ale zasłaniała obrazek ramieniem tak, aby mama nie zobaczyła przedwcześnie efektów.
Kobieta nie mogła wyjść z podziwu jak jej dziecko pełne entuzjazmu, przykłada się do pracy.
Promieniała, a jej uśmiech wypełniał serce matki ciepłem. Nagle dziewczynka zerwała się, pobiegła do swojego pokoju i przyniosła duże pudło starych kredek.
- te też zatemperujesz mamo?
O nie pomyślała mama nie będę siedziała całego dnia i temperowała kredek! Co ona sobie wyobraża??
- mamo potrzebuje więcej kolorów żeby skończyć ten obrazek dla Ciebie. Zatemperujesz?
Matka widząc radość dziecka, przytaknęła. A po chwili usłyszała…
- Zobacz mamo skończyłam. To ty i ja, na spacerze nazbierałyśmy dużo kwiatków, śpiewają ptaszki, świeci słoneczko i mamy na sobie odświętne sukienki.
Mama zachwycona rysunkiem i zdolnościami córki, wzruszyła się, ale zauważa, że mała narysowała jej fartuszek.
- kochanie, dlaczego ja mam na sobie kuchenny fartuszek?
- Bo zaraz wracasz do domu żeby dalej sprzątać.
Dziewczynka w tej samej chwili posmutniała a matka zrozumiała wszystko…

Dziecko nie zapamięta bałaganu, tylko mamę, która nie miała dla niego czasu.
Niepozmywane naczynia,czy nie starta podłoga nie spowodują braku szacunku, brak czasu owszem.
A żeby to zmienić i spędzić z dzieckiem owocną chwilkę wystarczy czasem... zwykła TEMPERÓWKA.

16 komentarzy:

  1. małym dzieciom poświęca się dużo uwagi a te duże czasami bardziej cierpią z jej braku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, starsze dzieciaczki też potrzebują wiele uwagi rodziców mimo że mogłoby się wydawać inaczej - to że potrafią się same zabawić ,zająć i mają swoje zajęcia nie znaczy że nie chcą spędzać czasu z rodzicami ;)

      Usuń
  2. WSPANIAŁY TEKST :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czas spędzony z dzieckiem jest najlepszą inwestycją, jaka nam się w życiu może trafić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Popłakałem się, Cholera.

    OdpowiedzUsuń
  5. to tylko kredki a ile znaczyły... a raczej czas spędzony z Mamą chwila z tęperówką...

    OdpowiedzUsuń
  6. daje bardzo do myslenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj jakie to prawdziwe. Jakos ominęłam ten wpis, ale zgadzam sie w zupełności. Ja nieraz mam bajzel na kółkach, ale namiętnie gram z dzieckiem w planszówki, bo tak to lubi:)

    OdpowiedzUsuń
  8. super tekst, daje do myślenia

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że poświęcasz swój cenny czas na napisanie tych kilku słów.
Dziękuję.

Obsługiwane przez usługę Blogger.